wtorek, 22 grudnia 2009
święta coraz bliżej
Choinka ubrana, prezenty zapakowane do czerwonego worka (uszytego przez babcię) czekają w piwnicy. Jednym słowem Święta... Nigdy się tak z nich nie cieszyłam jak w tym roku: no ale nigdy nie miałam okazji przygotowywać się do świąt z dwuipółletnimi maluchami, nigdy nie piekłam pierników, nigdy nie zależało mi na tym żeby choinka była jak największa i jak najpiękniejsza. I to jest właśnie "korzyść dodana" z posiadania dzieci.
A inne blaski? Hania siedzi pod choinką i coś tam skubie mówiąc "ja nic nie lobię" - co (słusznie) budzi moją czujność. Podchodzę i widzę, jak moja córka zlizuje lukier z pieników wiszących na choince, bi później je odwiesić z powrotem aby zdobiły drzewko!
Natomiast Filip w ostatnich dniach dał się poznać jako mistrz świata w budowaniu budowli z klocków (jest już mistrzem świata w układaniu puzzli - ale o tym kiedy indziej). Otóż Filip uwielbia budowle z lego-duplo (których hurtowa ilość dostał na Mikołajki). Przez weekend powstał m.in. piętrowy dom z plastikową marchewką i słoniem na dachu. Babcia porównała swojego genialnego wnuka do Gaudiego :-)
poniedziałek, 14 grudnia 2009
wiersze...
odnalazłam dzisiaj mail sprzed prawie roku, w którym Hania K. przesyła mi wiersze dla moich dzieci… Zupełnie o nich zapomniałam. Muszę do nich wrócić. Są takie piękne…
Usiądź przy mnie, mamusiu.
Coś ci powiem do uszka...
Wiesz, kto do mnie przychodzi,
jak się kładę do łóżka?
Takie śliczne, pucha te,
kolorowe jak ptaki...
Za nic w świecie nie zgadniesz!
To przychodzą RUPAKI !
Te RUPAKI, mamusiu,
to są takie zwierzaki -
trochę jakby kociaki,
trochę jakby dzieciaki,
trochę jakby motyle,
krokodyle czy raki...
Nie rozumiesz, mamusiu?
No, po prostu - RUPAKI!
Są RUPAKI dorosłe
i RUPAKI - dzieciaki,
są RUPAKI - dziewczyny
i RUPAKI - chłopaki,
są RUPAKI - mądrale
i RUPAKI - głuptaki,
są brzydale i wcale,
wcale ładne RUPAKl...
Te RUPAKI mieszkają
w różnych dziurach i kątach,
i na przykład za szafą,
gdzie się kurzu nie sprząta,
i w szufladzie tatusia,
i na półce z książkami,
i w wózeczku dla lalki
też nocują czasami.
Strasznie boją się myszy
i nie lubią jeść sera,
zawsze tańczą kozaka,
gdy na burzę się zbiera,
śpią w kaloszach, a kąpiel
zawsze biorą we frakach...
Nie chcesz wierzyć? Naprawdę!
Ja się znam na RUPAKACH !
Jeśli spotkasz któregoś
w kuchni albo w łazience,
to go możesz pogłaskać
albo wziąć go na ręce,
tylko nie mów przypadkiem:
Jejku, co za pokraka!,
bo ty nie wiesz, jak łatwo
jest obrazić RUPAKA!
Popatrz, popatrz, już przyszły.
Jeden siedzi na oknie!
Oj, przepraszam, mamusiu,
że tak ziewam okropnie!
Jak mi bajkę opowie,
to powtórzę ci rano...
Teraz już mnie pocałuj...
Zaraz zasnę... Dobranoc!
Listy
W bardzo pięknej sukni w kwiaty
pisze mama list do taty:
"Kochany tato!
Bardzo cię kocham!
Nudno mi trochę!
Więc kup mi proszę,
trzy niespodzianki:
żywego pieska,
misia i sanki,
i jeszcze rower,
i jeszcze za to
bardzo cię kocham
"Kochany tato!"
W pięknej kurtce od piżamy
pisze tata list do mamy:
"Kochana mamo!
Jestem już grzeczny
i nie grymaszę
przy zupach mlecznych.
Więc kup mi, proszę
trzy niespodzianki:
lalkę i pralkę
i wycinanki,
i jeszcze farby
kup mi tak samo!
Bardzo cię kocham
Kochana mamo!"
Na tym się kończy zabawa cała
mama córeczkę spać zawołała.
Mama ma zmartwienie
Mama usiadła przy oknie.
Mama ma oczy mokre.
Mama milczy i patrzy w ziemię.
Pewnie ma jakieś zmartwienie.
Zrobiłam dla niej teatrzyk
a ona wcale nie patrzy.
Przyniosłam w złotku orzecha
a ona się nie uśmiecha.
Usiądę sobie przy mamie,
obejmę mamę rękami
i tak jej powiem na uszko:
"Mamusiu, moje jabłuszko!
Mamusiu, moje słoneczko!..."
Mama uśmiechnie się do mnie
i powie "Moja córeczko..."
Moja siostra królewna
Moja siostra królewna
ma z papieru koronę
i ma długie warkocze,
i ma oczy zielone,
moja siostra królewna.
Moja siostra królewna
jest najlepsza na świecie,
kiedy bajki mi czyta
albo gra mi na flecie,
moja siostra królewna.
A jak stoi przed lustrem
i mnie wcale nie słucha,
wtedy mówię jej na złość,
że jest wstrętna ropucha,
a nie żadna królewna.
Jak ją rąbnę niechcący,
zaraz leci do mamy,
ale to jest nieważne,
bo i tak się kochamy
z moją siostrą królewną.
Rano idzie do szkoły
w swym czerwonym berecie
i z tornistrem na plecach,
a wy wcale nie wiecie,
że to idzie królewna.
Świnka
- Chodźmy bawić się do Oli!
- Niee, jej mama nie pozwoli!
Tylko nie mów nic nikomu!
Oni mają świnkę w domu!
- Co ty mówisz? Jaką świnkę?
Czy ma ryjek i szczecinkę?
Czym ją karmią? Cukierkami?
Czemu bawią się z nią sami?
- Popatrz w okno! Tam jest świnka!
- To nie świnka, to dziewczynka!
Siedzi smutna, zapuchnięta,
wielką chustką owinięta.
- Właśnie przyszła od doktora.
Ona jest na świnkę chora!
Trójkątna bajka
Była raz sobie skała
bardzo dziwna, TRÓJKĄTNA,
stał na tej skale pałac,
bardzo dziwny, TRÓJKĄTNY.
W pałacu tym na tronie
bardzo dziwnym, TRÓJKĄTNYM,
zasiadał król w koronie
bardzo dziwnej, TRÓJKĄTNEJ,
i patrzył z okna wieży
bardzo dziwnej, TRÓJKĄTNEJ,
na dzielnych swych rycerzy
bardzo dziwnych, TRÓJKĄTNYCH.
Aż kiedyś raz dworacy
na szczerozłotej tacy
przynieśli mu śniadanie
wykwintne niesłychanie -
a było to nieduże
zwyczajne jajko kurze,
bardzo dziwne,
OKRĄGŁE!
I krzyknął król:
,,No wiecie!
Toż to prawdziwa bajka!
Pomyśleć, że na świecie
są takie cudne jajka!
Więc niech mi odtąd wszędzie
OKRĄGŁYM wszystko będzie!"
Dworacy - nieboracy
zabrali się do pracy
i w ciągu jednej chwili
jak kazał, tak zrobili.
I odtąd stała skała
bardzo dziwna, OKRĄGŁA,
a na tej skale pałac
bardzo dziwny, OKRĄGŁY,
w pałacu zaś na tronie
bardzo dziwnym, OKRĄGŁYM,
zasiadał król w koronie
bardzo dziwnej, OKRĄGŁEJ,
i patrzył z okna wieży
bardzo dziwnej, OKRĄGŁEJ,
na dzielnych swych rycerzy
bardzo dziwnych, OKRĄGŁYCH.
piątek, 11 grudnia 2009
wyjście bez dzieci
dyskusje z babcią
Hania coś rysuje. Babcia pyta:
- co rysujesz?
- Baba
- no to narysuj jeszcze oczy, buzię, uszy (Hania stawia kropki i kreski w kółku)
Babcia dodaje: i zęby.
Hania zdziwiona: „Baba zęby masz?”
gaduły
Dzieci zaczęły mówić – mało mówić: trajkotać, gadać, nawijać J. Filip wolniej, ostrożniej, oszczędniej w słowach – Hania z większą ekspresją i zaangażowaniem (jak w większości dziedzin). Gdy nie rozumiemy, co chce nam przekazać, złości się, płacze. A jak zrozumieć, gdy z uporem maniaka powtarza w niedzielny ranek: kapka, linka, daj mi kapka, lina. O CO CHODZI???? Teraz już wiem – chodzi o kanapkę z wędlinką J
Uczmy się żyć chwilą, dzieci nam w tym pomagają. Za moment będą już mówiły pełnymi zdaniami, tak jak ani się nie obejrzeliśmy jak stanęły na własnych nogach, zrobiły pierwsze kroki, zaczęły same jeść.
Żeby te radości nie umykały, będę je zapisywać – a potem wracać do zapisków, gdy będzie mi źle czy smutno. Bo czy jest coś lepszego niż wspomnienia o wyczynach własnych dzieci?