sobota, 22 lutego 2014

Zimowo

Zima w tym roku jest dziwna, taka bardziej śródziemnomorska, albo brytyjska. Śnieg leżał przez dwa tygodnie, było trochę odśnieżania nawet. Z tego właśnie okresu pochodzi anegdotka z Hanią w roli głównej. Któregoś dnia padał śnieg i wiał silny wiatr, tak że śnieżynki spadały bardziej poziomo, niż pionowo. Hania wyglądała przez okno i w pewnym momencie stwierdziła, że to dobrze, bo nie będzie trzeba odśnieżać. Zdziwiliśmy się. "Jak to, Haniu?". A ona na to: "No bo cały śnieg leci do sąsiadów".
A z Filipem było tak. Któregoś dnia jedziemy sobie przez nasze miasteczko, a on nagle mówi, że żal mu domków. Gdy pytam, dlaczego, odpowiada, że muszą stać w jednym miejscu i nigdy się nie poruszają. Tłumaczę mu, że one właśnie dlatego są szczęśliwe, bo znają dobrze swoje miejsce. Ale to pewnie trochę tak, jak z tłumaczeniem, że poziomy śnieg też spada na ziemię...