piątek, 16 grudnia 2011

Fajnie jest być Mikołajem :-)

Paczka którą przygotowywaliśmy dotarła do Mikołaja i Kornela. Oto SMS od ich mamy:
"Dotarła do nas paczka z pięknymi prezentami. Nawet nie wiem jakimi słowami podziękować, dziękuję bardzo gorąco. Dzieci się ogromnie ucieszyły, wszystkie ciuszki pasują rozmiarowo. Książki już im czytam. Dziękuję też za prezent dla mnie, byłam zaskoczona, taka miła niespodzianka. Życzę wszystkiego dobrego z okazji zbliżających się świat i dziękuję za życzenia".
Paczka powstała dzięki wielkim sercom kilku osób: Anetki, Ani, Babci Marysi, Basi, Doroty, Michała i jego siostry, Marzeny i Agi.
Kochani - jeszcze raz BARDZO Wam dziękuję i wierzę, że Wasze święta będą co najmniej tak udane jak święta Kornela i Mikołaja.


niedziela, 11 grudnia 2011

świąteczne pierniki

0to nasze wczorajsze dzieło. Pełną dokumentację z tworzenia 200 pierników możecie obejrzeć tutaj

poniedziałek, 28 listopada 2011

zostań Świętym Mikołajem

Tym razem o dzieciach - ale nie naszych :-)
na zbliżające się święta Bożego Narodzenia planujemy przygotowanie paczki świątecznej dla pewnej bliźniaczej rodziny: Mikołaj i Kornel urodzili się miesiąc po naszych dzieciach, jednak nie mieli tyle szczęścia co Hania i Filip: są skrajnymi wcześniakami - urodzili się w 6 miesiącu ciąży, ważyli po 800 gram. Udało się ich uratować, jednak mimo mijającego czasu cały czas walczą z wcześniaczymi ograniczeniami.
Sytuację pogarsza jeszcze fakt, że są wychowywani przez samotną matkę w trudnej sytuacji finansowej. Mieszkają daleko od cywilizacji, każdy wyjazd na rehabilitację to cała wyprawa. Chłopcy nie chodzą do przedszkola - ale dzięki pracy z logopedą niedawno wreszcie zaczęli mówić. Rehabilitację opłaca nasze stowarzyszenie (www.blizniaki.net).
Gdyby ktoś z Was chciałby dołączyć do akcji robienia paczki to serdecznie zapraszam :-). Myślę że chłopcy i ich mama ucieszą się z każdej rzeczy: planuję więc kupić słodycze i zabawki dla chłopców, trochę ubrań i jakiś drobiazg dla mamy.
Oby te święta były dla nich co najmniej tak radosne jak dla każdego z nas.
Liczę że dołączycie do nas i wspólnie zrobimy SUPER PACZKĘ :-)

niedziela, 20 listopada 2011

Zwierzęta na 3 litery

Uczymy je czytać i pisać... Oczywiście, w formie zabawy. Dziś postanowiłem wypisać na tablicy kilka trzyliterowych nazw zwierząt... Oczywiście, najfajniej było później przez wiele minut zamęczać tatę i mamę pytaniami o to, czy kolejni przedstawiciele fauny również dadzą się określić jako trzyliterowe wyrazy. Wszystko przebiła jednak Hania, która wymieniając - jej zdaniem - składające się z 3 liter określenia zwierząt wymieniła pewne słowo, które brzmi.....:
LUĆ.
Zgadza się wszystko, prawda? Trzy litery, zwierzę....
PS. Nasza córeczka ma ostatnio dość osobliwy sposób na zły humor rodziców. Mówi na przykład: "Mamo, nie rób takiej miny... Ona nie pasuje Ci do kapci"...

Elfiątka patriotycznie....

11 listopada tzw. prawdziwi patrioci bili się w Warszawie z prawdziwymi faszystami... My postanowiliśmy spędzić to święto w naszym rodzinnym mieście - jako patrioci lokalni... W końcu do dworku Milusin mamy bliziutko, mieszkamy przy ulicy imienia pierwszego premiera Polski Niepodległej...
To był strzał w 10... Przed obiadem poszliśmy z dziećmi do wspomnianego Milusina, gdzie działa obecnie muzeum Józefa Piłsudskiego. Dzieci chętnie wysłuchały słów kustosza, odszukały na zdjęciach Dziadka i jego dwie córki: Jadzię i Wandzię, które znają z "pomponika" :-) Ale najchętniej wzięły udział w poczcie balonowej - wyrysowały kartki, podpisały je, przyczepiły do baloników i... stwierdziły, że szkoda im pozbywać się tak pięknych zabawek :-)
A wieczorem poszliśmy do kościoła i pod "pomponik" - były poczty sztandarowe, żołnierze z karabinami, harcerze z pochodniami... I był nastrój wielkiego święta - mam nadzieję, że nasze dzieci zapamiętają właśnie tę niezwykłą atmosferę, którą potem będą umiały przywołać w dorosłym życiu...

czwartek, 27 października 2011

nie tylko my mamy tak źle ;-)

Znowu zapożyczenie z forum bliźniaczego. Tym razem od zyszkoli :-)

Miłej lektury


Po stworzeniu nieba i ziemi Bóg stworzył Adama i Ewę. I pierwsze, co do nich powiedział :
"Nie róbcie tego!"
"Nie róbcie czego?" odpowiedział Adam.
"Nie jedzcie zakazanego owocu." powiedział Bóg.
"Zakazanego owocu? Mamy zakazany owoc? Hej, Ewa... mamy zakazany owoc!!!!!"
"Nie ma mowy!"
"Jest mowa!"
"NIE jedzcie tego owocu!" powiedział Bóg.
"Dlaczego?"
"Bo jestem twoim Ojcem i tak powiedziałem!" odpowiedział Bóg zastanawiając się dlaczego nie zaprzestał kreacji po stworzeniu słoni.
Kilka minut później Bóg zobaczył Swoje dzieci, jak robią sobie przerwę na jabłko i naprawdę się zezłościł! "Czy nie powiedziałem wam, że macie nie jeść tego owocu?" Zapytał Bóg.
"Yhm" odparł Adam.
"Dlaczego zatem zjedliście?" powiedział Ojciec.
"Nie wiem" odparła Ewa.
"To ona zaczęła!" powiedział Adam
"Wcale nie!" "A wcale tak!" "TO NIE JA!"

Gdy spotkało Go to od dwójki własnych dzieci, Bóg postanowił ukarać Adama i Ewę i sprawić, by mieli własne dzieci. W ten sposób sprawy zostały ustawione raz na zawsze.

W CAŁEJ TEJ HISTORII JEST JEDNAK CIEŃ NADZIEI!
Jeżeli wytrwale i z miłością starałeś się przekazać dzieciom mądrość, a one jej nie przyjęły, nie karz siebie. Jeśli Bóg miał problemy z wychowaniem dzieci, dlaczego myślisz, że dla ciebie miałaby to być bułka z masłem?


SPRAWY DO PRZEMYŚLENIA!
1. Pierwsze dwa lata spędziłeś ucząc je, jak chodzić i mówić. Następnych szesnaście spędzasz mówiąc im, żeby siedziały i milczały.
2. Wnuki to boża nagroda za to, że nie zabiłeś dzieci.
3. Matki nastolatków wiedzą dlaczego samice niektórych gatunków zjadają swoje młode.
4. Dzieci rzadko przekręcają to, co mówisz. Tak naprawdę, to powtarzają słowo w słowo to, czego nie powinieneś był powiedzieć.
6. Zabezpieczamy nasze domy przed dziećmi, ale one i tak jakoś się tam dostają.

RADA NA DZIŚ: Bądź miły dla swoich dzieci. Któregoś dnia wybiorą ci dom starców.

I WRESZCIE:
KIEDY NIE OPUSZCZA CIĘ NAPIĘCIE I BÓL GŁOWY, ZRÓB TO, CO NAPISANO NA OPAKOWANIU ASPIRYNY:
"WZIĄĆ DWIE TABLETKI"
oraz schować się
"W MIEJSCU NIEDOSTĘPNYM DLA DZIECI"

niedziela, 16 października 2011

Elfiątka rosną

Tak, w sposób nieunikniony, kosztem starych ubranek, kurtek, butów, dzieci rosną... Filip zaczął wymawiać literkę "L", stosuje ją także w miejsce "R", zgodnie z planem. Hania coraz mocniej odciska swoją osobowość - także na rodzicach... Którejś soboty byłem przez nią budzony. Gdy nieprzytomny wstałem i zacząłem się drapać po ręce, moja córeczka zareagowała natychmiast. "Nie drap się, nakładaj szlafrok, co ja mówię..."

Rozdzielamy je trochę - wczoraj byłem z Filipem w ZOO, a Magda wzięła Hanię na tańce. Ogród zoologiczny jest ulubionym miejscem spacerów mojego syna - z planem w ręku przez ponad 3 godziny prowadził swojego tatusia do kolejnych zwierzaków, oczywiście wiedząc doskonale, gdzie każdy z nich mieszka :-)

środa, 21 września 2011

czarodziejskie łóżko

Już jest - trafiło do nas Czarodziejskie Łóżko. Fotki możecie obejrzeć tutaj
Jak na razie oswajamy się z zakupem: dzieci szaleją a ja drżę każdej nocy czy aby na pewno nie spadną przez sen :-). Walka o miejsce na piętrze zakończyła się patem: jednej nocy na górze śpi Hania, kolejnej Filip. I każdego wieczoru odbywa się rytuał przenoszenia zabawek między piętrami (bo Hania MUSI mieć w nocy przy łóżku swoje lalki i mnóstwo różowych akcesoriów, a Filip nie zaśnie bez asysty autek i traktorów).
Zobaczymy kiedy im się znudzi ;-)

środa, 7 września 2011

Początek roku przedszkolnego - errata

Sytuacja zmienia się dynamicznie - wczoraj dzieci zafundowały nam krwawą opowieść na temat podwieczorku... Tym razem na podwieczorek był bowiem nie pusty talerz, ale żywy kot... Elfiątka jedno przez drugie dopowiadały kolejne fragmenty... A więc Hania dostała kocią głowę, która wciąż mrugała oczkami, natomiast Filip zażyczył sobie koci ogon, który oczywiście wił się na talerzu niczym wąż. Jakiś kolega dostał cztery kocie łapy, które tańczyły na stole... Zaczynam myśleć, że dzieci jakoś podświadomie przejmują "tatusiowe" zamiłowanie do horrorów...:-)

wtorek, 6 września 2011

początek roku przedszkolnego


Od kilku dni dzieci chodzą do przedszkola. Jesteśmy z nich bardzo dumni bo są grzeczne, nie marudzą, ładnie jedzą i bawią się z innymi. I tylko „donoszą” informacje o innych dzieciach: że płaczą, że nie chcą zostawać w przedszkolu, że obok ich sali jest sala maluchów które po obiedzie śpią.
Pierwszego dnia Filip poskarżył się, że pani nie pozwoliła mu usiąść przy Hani przy stoliku :-). To oczywiście element rozdzielenia na który bardzo nalegaliśmy. Chwała przedszkolankom za to, że respektują naszą prośbę.
Maluchy o swoich poczynaniach mówią niewiele. Gdy pytamy co było na śniadanie/obiad/podwieczorek zwykle możemy usłyszeć: niiiic, tylko talerz. I głośny, dubeltowy śmiech :-)
A w czwartek pierwsze zebranie w przedszkolu na które został oddelegowany tatuś. Zobaczymy jakie nowiny przyniesie do domu.

PS. zdjęcie nie na temat ale nie mogłam się powstrzymać :-) Hania jest na nim taaaka dumna że mogła potrzymać ten karabin....

czwartek, 11 sierpnia 2011

Ważkie stwierdzenia

Znów garść anegdotek z udziałem elfiątek....
Siedzą sobie przy stole, patrzą spode łba, uśmiechają do siebie i nagle jedno z nich: "Mama! Daj łapę!" - i wybuchają symultanicznym śmiechem. Spróbujcie nie towarzyszyć im w takiej chwili.
***
Scenka dwa. Bawią się laptopikami. W pewnym momencie Filip pyta: "Ćwierć to taki ptaszek, prawda? My tego ćwiercia widzieli w zoo...".
***
Ale niewiele jest w stanie przebić sposób, w jaki nasz synek wymawia nazwę pewnej geometrycznej figury... Zagadka - co to jest HOHOHĄT?

wtorek, 9 sierpnia 2011

Nasz szarmancki synek

Ostatnio Filip dowiódł, że wyrasta z niego mały gentleman. Magda w drugim dniu zajęć survivalowych, czyli pobytu na działce bez wody, stwierdziła, że "wygląda okropnie"... Na to nasz synek obruszył się i powiedział:
- Mamo! Ty każdego dnia wyglądasz ładnie!
Prawda, że w ustach czterolatka taka deklaracja nabiera wagi? W tym wieku jeszcze nie wiemy, czym są puste komplementy i grzecznościowe zwroty. A cóż mogę dodać od siebie? Tylko, że mój syn trafił swym stwierdzeniem w samo sedno...:-)

czwartek, 28 lipca 2011

autor, autor!


tym razem nie o dzieciach, a o ich Tacie - który oprócz tego że jest TATĄ ma też inne pasje :-)
Za kilka tygodni ukaże się debiutancki tomik opowiadań:
http://www.wforma.pl/maciejewski-krzysztof,877.html
Ależ jestem dumna!

wtorek, 26 lipca 2011

gdybym....

Na bliźniaczym forum Irenka wrzuciła taki wierszyk. Będę go czytać jak najczęściej żeby za czas jakiś nie żałować straconych chwil.


Gdybym znów miała wychować swoje dziecko,

Palcami częściej bym malowała niż wytykała

Rzadziej bym poprawiała błędy, a częściej nasze relacje.

Patrzyłabym na dziecko, a nie na zegarek.

Rządzę wiedzy zamieniłabym na troskę.

Urządzałabym więcej pikników i puszczała więcej latawców.

Przestawałabym udawać poważną i poważnie wzięła się do zabawy.

Częściej biegałabym po polach i patrzyła na gwiazdy.

Częściej bym przytulała, a rzadziej szarpała.

Krytykę zamieniłabym na pochwały.

Zbudowałabym poczucie własnej wartości, a dopiero potem nowy dom.

Mówiłabym mniej o umiłowaniu siły,

A więcej o sile miłości

piątek, 1 lipca 2011

świat wg czterolatów

Kochani - chciałabym zaprosić Was na wirtualną podróż po naszym mieszkaniu. Ale podróż niezwykłą: bo przewodnikami będą nasze dzieci.
Otóż pewnego dnia dzieci dostały do łapek aparat foto. Napstrykały mnóstwo zdjęć - większość nieudanych - ale te które wstawiłam do netu dają pogląd na to jak dzieci widzą codzienność.
Miłego oglądania :-)

https://picasaweb.google.com/maciejewska.magdalena/2011CzerwiecOczamiDzieci?authuser=0&feat=directlink

wtorek, 31 maja 2011

Nasza mała konfabulantka


Kilka dni temu Hania właściwie wmówiła babci, że pani Wiola (przedszkolanka) kazała zabrać ze sobą do przedszkola dinozaury. Wychowawczyni była mocno zaskoczona, gdy babcia dopytywała się jej, po co dzieciom na zajęciach plastikowe, wymarłe gady.
To jest właśnie cała Hania - niewinna twarzyczka, pewność siebie i dar przekonywania. Może wyrośnie z niej bajkopisarka? Kiedy pytałem ją po powrocie z bliźniaczego zlotu, czy było "fajnie", przytaknęła. "Było fajnie, ale nam było zimno, tylko my nie mówili" - odpowiedziała moja córeczka. Gdy zacząłem się dziwić (bo w końcu w słońcu temperatura sięgała pewnie 30 stopni Celsjusza), Haneczka z rozbrajającym uśmiechem wyjaśniła: "Tata.... ja żartuję"...

sobota, 28 maja 2011

Gabryś to dziewczynka?

Teraz będzie wielowarstwowy skecz z elfiątkami w roli głównej. Ale najpierw kilka słów wstępu: jedną z ulubionych bajek Filipa jest serial brytyjski "Tomek i przyjaciele" opowiadający o przygodach pociągów. Rzeczony Tomek jest pociągiem (a właściwie lokomotywą) i ma przyjaciół - też lokomotywy o wdzięcznych imionach: Piotrek, Gabryś, Emilka i jeszcze kilka innych.Któregoś dnia jedziemy sobie samochodem i rozmawiamy o imionach... Pytamy więc dzieci o imiona różnych członków rodziny, którzy zazwyczaj funkcjonują pod kryptonimami "mama", "tata", "babcia" lub "dziadek". Elfiątka odpowiadają na wyrywki, że tata to Krzysztof (niełatwe do wymówienia), mama - Magda, jedna babcia - Marysia, druga babcia - Danusia. Problem pojawia się przy imionach dziadków. Filip pytany o imię dziadka Piotrka odpowiada po krótkiej chwili namysłu - GABRYŚ. Na to Hania oburzona odpowiada - ależ Gabryś to dziewczynka!!!

środa, 18 maja 2011

celebryci cd...

Tym razem o rywalizacji bliźniaczego rodzeństwa :-)
http://dziecko.onet.pl/63402,0,41,blizniacza_wojna_plci,artykul.html

piątek, 6 maja 2011

Wielki sukces Filipa


Nasz kochany synek, wzorzec skromności (bo gdy go chwalimy nazywając różnymi pochlebnymi epitetami on zawsze odpowiada, że jest "po prostu Filipem"), dostał nowy, czerwony samochód. Ale ta informacja zawiera ważny podtekst - ciężarówkę ze zdjęć wybrał sobie sam w nagrodę za korzystanie z sedesu przy tej "poważniejszej" potrzebie fizjologicznej! Martwiliśmy się straszliwie tym, że tak długo trzeba było na to czekać, chodziliśmy po psychologach, neurologach etc. Podejrzewaliśmy spory uraz psychiczny na tym punkcie. Ale w końcu wszystko zaskoczyło, nasz synek dorósł. I jest z siebie bardzo dumny. A my z niego!

wtorek, 26 kwietnia 2011

Przyszedł Huuuulik!!!!

Cóż, jedną z tradycji świąt Wielkiej Nocy jest chowanie w ogrodzie słodyczy (czekoladowych królików, jajek etc.), by dzieci mogły popisać się swoją bystrością. W tym roku tradycji stało się zadość i Huuuuuulik ukrył w naszym ogródku mnóstwo smakołyków. Elfiątka miały niesamowitą frajdę, czego dowodzą zdjęcia...










środa, 20 kwietnia 2011

od września - prawdziwe przedszkolaki!

HURRRA
Udało nam się dostać do przedszkola! Bardzo się cieszę :-)
Co prawda jesteśmy w grupie łączonej trzy-czterolatków, więc nie jest mi to bardzo na rękę, co prawda "bezpłatne" przedszkole okazało się wcale nie być bezpłatnym (minimum 200 zł nie licząc stawki żywieniowej, rady rodziców i zajeć dodatkowych od KAŻDEGO dziecka) ale i tak jestem zadowolona...
Teraz czekamy na końcówkę czerwca i dni adaptacyjne w przedszkolu. Chociaż dla moich "starych wyjadaczy" to nie powinien być kłopot. Mam nadzieję :-)

środa, 13 kwietnia 2011

O skutkach wyprawy do zoo


Tak, elfiątka już od wielu tygodni marudziły, że chcą iść do ogrodu zoologicznego. Kiedy aura temu zaczęła sprzyjać, ich marzenie się spełniło... A my nie możemy wyjść ze zdumienia nad ich ciekawością świata przyrody i przeżywaniem kontaktu z dzikimi zwierzętami.
No cóż, po zwiedzaniu zoo nieodzowna okazała się wycieczka na stronę WWW warszawskiego ogrodu zoologicznego. To bardzo ciekawa witryna wypełniona zdjęciami i filmami. Na jednym z krótszych filmików Hania z Filipem podziwiali szympansa, który dostał do zabawy pluszową małpkę. Zabawa była na tyle intensywna, że przedstawiciel rzędu Naczelnych urwał nogę zabawce. Spotkało się to z zachwytem Hani (cóż, córka twórcy horrorów).
Epizod zakończył się późnym wieczorem, gdy czytałem dzieciom przed zaśnięciem... Już mi się wydawało, że oboje usnęli, gdy nagle Hania zapytała:
- Czy wszystkie małpki dostają zabawki?
Odparłem, że oczywiście - pod warunkiem, że są grzeczne...
Na to Hania odparła, że pewnie zabawki przynosi im Mikołaj.
Znów przytaknąłem.
I wtedy moja córcia zauważyła:
- To musi być małpka Mikołaj...
Może właśnie ta ze zdjęcia???

czwartek, 3 marca 2011

pierwsze zajęcia z psychomotoryki

Filip wczoraj po raz pierwszy był na zajęciach z psychomotoryki. To tak w skrócie rozwijanie wszystkich obszarów aktywności dziecka - takie połączenie SI z logopedą i nie wiem czym jeszcze :-)
Zajęcia raz w tygodniu, półtorej godziny przez 18 tygodni. Grupa czteroosobowa, dwie terapeutki.
Dzieci miały przynieść plecaczek ze spodniami i koszulką na przebranie (pierwszym etapem każdych zajęć jest samodzielne przebranie się w strój do ćwiczeń).
Dziewczynka tak na oko rok starsza i trzech chłopców w wieku Filipa - jeden płakał przez godzinę non-stop, potem panie go "zwolniły" z reszty zajęć, drugi chłopiec wszedł na salę z mamą która musiała być cały czas w zasięgu wzroku. A nasz syn? Filip dla którego każda nowa sytuacja, nowe otoczenie to stres i (często) płacz? Filip wziął plecak, pomachał nam i poszedł do sali. SAM, bez marudzenia, bez płaczu. Mimo że na korytarzu zostałam ja z Hanią. Pięknie ćwiczył przez całe zajęcia, terapeutki zadowolone a ja dumna jak paw.
Teraz jeszcze pozostaje problem co w tym czasie robić z Hanią: ona przez półtorej godziny dzielnie siedziała ze mną na korytarzu. Rozmawiałam z terapeutkami, obiecały mi że jeśli tylko jedno miejsce się w grupie zwolni, to Hania też będzie mogła uczestniczyć w zajęciach.
A jeśli nie, to nie pozostanie mi nic innego, niż znaleźć jej jakieś zajęcia dodatkowe typu taniec np. Bo jej było po ludzku przykro, że Filip bawi się z innymi dziećmi, a ona siedzi na korytarzu.
Niestety o zostaniu w p-kolu nie było mowy - Filip wychodzi więc ona też...

wtorek, 1 marca 2011

przedszkole - rekrutacja

Rusza maszyna rekrutacyjna. Cel: dostać się od września do przedszkola. Takiego prawdziwego - nie do takiej przechowalni jak teraz...
Trzymajcie za nas kciuki.

poniedziałek, 21 lutego 2011

rezolutne dzieci w kąpieli

Wczorajszy wieczór: dzieci siedzą w wannie z dużą ilością piany. Nie powinny kąpać się w piance (ze względu na AZS Hani) ale uwielbiają to, więc często robimy wyjątek. Mają nową kąpielową zabawę pianą, którą Filip opisał tak: jak ktoś ma białą brodę to jest Mikołajem, a jak ktoś jest cały biały to jest owieczką. Więc Hania zaraz po wejściu do wanny pyta: Filip mam cię napaćkać na owieczkę? czy sam się napaćkasz?

piątek, 18 lutego 2011

zapalenie ucha - ale humory przednie


Dzieci chorują – siedzą już prawie trzy tygodnie w domu. Ale humory dopisują więc jest wesoło:
1. Filip nie nauczył się jeszcze pedałować na rowerze. Jeździ na rowerku biegowym bez pedałów. Zachęcam go do jazdy na rowerze z pedałami żeby ćwiczył przed wiosennymi wycieczkami. Wsiada wiec i kręci pedałami do tyłu. Na co Hania mówi: nie mogę na to patrzeć :-)
2. Wczoraj urządziły w sypialni teatr cieni: zasłoniły rolety, zapaliły punktową lampkę i skacząc po łóżku (tak, tak pozwalamy im na to – nie oburzajcie się :-)) rzucały cienie na ścianę mówiąc ze są olbrzymami.
3. Hania melduje mi, gdy wracam z pracy do domu: ja lubię tylko bajki (w TV) po polsku, po angielsku albo ładne - specyficzny podział, nieprawdaż?
4. Zasób słów naszych dzieci systematycznie się powiększa – tyle że są one używane nieporadnie. Ostatnio Filip opowiadał nam że coś zrobił "przy użyciu nóżków" ;-)))

czwartek, 17 lutego 2011

Filip - nasz ukochany synek



Dzisiaj będzie trochę o naszym synku – który cały czas w cieniu przebojowej i dominującej siostry nie jest głównym bohaterem tego bloga :-(
Filip jest grzecznym chłopcem – posłusznym ale i wybuchowym. Gdy coś jest nie po jego myśli, to krzyczy, tupie przez kilkadziesiąt sekund, żeby potem już (w miarę) spokojnie spełnić prośbę. Jak typowy facet jest jednokierunkowy – gdy ogląda bajkę, to nie sposób do niego dotrzeć z jakimkolwiek pytaniem. Uwielbia różne zabawy uruchamiające wyobraźnię: koc rozłożony na podłodze to morze, kącik pod stołem w kuchni to domek. No i ma nową pasję: nożyczki i wycinanki. Temu zajęciu oddaje się bez reszty. Efekt? Obcięte frędzle od ukochanego kocyka i dwa placki krótszych włosów na czubku głowy :-)
Pięknie nauczył się liczyć do 10, przyszło mu to ot tak, bez kłopotu, Umie napisać kilka literek i chętnie umieszcza je na każdym swoim rysunku.
A poza tym biega, śpiewa, rzuca, skacze i wszędzie go pełno. Pięknie zasypia w łóżeczku, w zasadzie mógłby zasypiać sam, bez naszej asysty (której wymaga Hania). Przesypia całe noce, rano długo się budzi. Jest wspaniałym dzieckiem!

niedziela, 9 stycznia 2011

Akcja "Ferdynand"


Spełnił się najczarniejszy scenariusz: zaginął miś Ferdynand, ukochana przytulanka Filipa. Miał go pod Ikeą na Targówku, nagle zauważyliśmy jego zniknięcie...
Okazało się, że miś powędrował do innego dziecka, potem do lekarza, który naprawił jego futerko, a później do wujka Irka (wielkie dzięki!), który wysłał go do nas kurierem... Jakie szczęście, że Ferdynand wygląda identycznie jak przed zaginięciem (nie licząc liftingu futerkowego...;-)