- Powiedz! - prosi Hania, a jej prośba ma w sobie łatwo uchwytny ton bezwarunkowego rozkazu.
- No więc, to jest podnóżek, bardzo podobny do tych, których używacie w łazience podczas mycia rączek. Ale nie ma on niebieskich kropek na białym tle, tylko jest brązowy. Cóż, pani doktor miś chciała kupić do szpitala dokładnie takie same, jak wasze, ale niestety jej się nie udało dostać. Dlatego właśnie nabyła brązowe w paski. Ale kiedy pani doktor przyjedzie kiedyś do was w odwiedziny, nastąpi "omiana" (bardzo ważne słowo z języka elfów - oznacza wymianę, ale tymczasową bez zmiany właściciela). No więc pani miś dostanie od was podnóżek w kropki, a wy dostaniecie od niej taki w paski - ale nie brązowy, tylko biały, bo jest ładniejszy...
Ta opowieść to obowiązkowy rytuał podczas czytania Hani jej ulubionej książeczki, czyli pozycji "Franklin idzie do szpitala". Cóż, nie da się ukryć, że nasze dzieci mają swojego pierwszego ulubionego bohatera literackiego. Nie da się także ukryć, że jest on... zielony, a oprócz tego jest żółwiem. Chyba w sposób nieunikniony elfiątka podążają śladem swojego tatusia ;)
Ale samo czytanie to tylko część zabawy - bo w trakcie lektury tworzą się opowieści poboczne, jak choćby ta o szpitalnym podnóżku na jednej z ilustracji. I chyba na tym też polega magia czytania...