poniedziałek, 28 listopada 2011

zostań Świętym Mikołajem

Tym razem o dzieciach - ale nie naszych :-)
na zbliżające się święta Bożego Narodzenia planujemy przygotowanie paczki świątecznej dla pewnej bliźniaczej rodziny: Mikołaj i Kornel urodzili się miesiąc po naszych dzieciach, jednak nie mieli tyle szczęścia co Hania i Filip: są skrajnymi wcześniakami - urodzili się w 6 miesiącu ciąży, ważyli po 800 gram. Udało się ich uratować, jednak mimo mijającego czasu cały czas walczą z wcześniaczymi ograniczeniami.
Sytuację pogarsza jeszcze fakt, że są wychowywani przez samotną matkę w trudnej sytuacji finansowej. Mieszkają daleko od cywilizacji, każdy wyjazd na rehabilitację to cała wyprawa. Chłopcy nie chodzą do przedszkola - ale dzięki pracy z logopedą niedawno wreszcie zaczęli mówić. Rehabilitację opłaca nasze stowarzyszenie (www.blizniaki.net).
Gdyby ktoś z Was chciałby dołączyć do akcji robienia paczki to serdecznie zapraszam :-). Myślę że chłopcy i ich mama ucieszą się z każdej rzeczy: planuję więc kupić słodycze i zabawki dla chłopców, trochę ubrań i jakiś drobiazg dla mamy.
Oby te święta były dla nich co najmniej tak radosne jak dla każdego z nas.
Liczę że dołączycie do nas i wspólnie zrobimy SUPER PACZKĘ :-)

niedziela, 20 listopada 2011

Zwierzęta na 3 litery

Uczymy je czytać i pisać... Oczywiście, w formie zabawy. Dziś postanowiłem wypisać na tablicy kilka trzyliterowych nazw zwierząt... Oczywiście, najfajniej było później przez wiele minut zamęczać tatę i mamę pytaniami o to, czy kolejni przedstawiciele fauny również dadzą się określić jako trzyliterowe wyrazy. Wszystko przebiła jednak Hania, która wymieniając - jej zdaniem - składające się z 3 liter określenia zwierząt wymieniła pewne słowo, które brzmi.....:
LUĆ.
Zgadza się wszystko, prawda? Trzy litery, zwierzę....
PS. Nasza córeczka ma ostatnio dość osobliwy sposób na zły humor rodziców. Mówi na przykład: "Mamo, nie rób takiej miny... Ona nie pasuje Ci do kapci"...

Elfiątka patriotycznie....

11 listopada tzw. prawdziwi patrioci bili się w Warszawie z prawdziwymi faszystami... My postanowiliśmy spędzić to święto w naszym rodzinnym mieście - jako patrioci lokalni... W końcu do dworku Milusin mamy bliziutko, mieszkamy przy ulicy imienia pierwszego premiera Polski Niepodległej...
To był strzał w 10... Przed obiadem poszliśmy z dziećmi do wspomnianego Milusina, gdzie działa obecnie muzeum Józefa Piłsudskiego. Dzieci chętnie wysłuchały słów kustosza, odszukały na zdjęciach Dziadka i jego dwie córki: Jadzię i Wandzię, które znają z "pomponika" :-) Ale najchętniej wzięły udział w poczcie balonowej - wyrysowały kartki, podpisały je, przyczepiły do baloników i... stwierdziły, że szkoda im pozbywać się tak pięknych zabawek :-)
A wieczorem poszliśmy do kościoła i pod "pomponik" - były poczty sztandarowe, żołnierze z karabinami, harcerze z pochodniami... I był nastrój wielkiego święta - mam nadzieję, że nasze dzieci zapamiętają właśnie tę niezwykłą atmosferę, którą potem będą umiały przywołać w dorosłym życiu...