wtorek, 16 lutego 2010

Czy ziązie lubią kepucie?

Poznawanie mowy dzieci to zajęcie fascynujące, chociaż podszyte mgnieniem smutku. Skąd ten dziwny paradoks? Bo wiele słów z ich narzecza bezpowrotnie znika, ustępuje miejsca poprawnym, słownikowym wyrażeniom. Już prawie nie pamiętamy, że jednym z pierwszych słów namiętnie używanych przez Hanię było "sia", czyli "sama". Ale w końcu to naturalna kolej rzeczy, wielką radością napełniają nas wszystkie ich sukcesy i odkrycia. Ale dla potomności warto zapisać kilka wyrazów z tajemnego języka małych elfów.
Wspominałam już "kapkę z linką". Kulinarnym tropem podążając trafiamy na piękne słówko "KEPUĆ", czyli ketchup. Ale to w końcu tylko jeden z wielu przykładów... Są jeszcze "ZIĄZIE" (węże), "OMIANA" (czyli zamiana), czy wreszcie "BIMBIM" (czyli brumbrum, eeee.... właściwie samochód). Tylko wymowy słówka, które w języku naszego Filipa oznacza "przepraszam", żadne z nas nie jest w stanie przyswoić...

3 komentarze:

  1. Ten wpis popełnił mój mąż - łatwo to poznać po lekkości stylu - ja nie posiadam tego daru... Dziękuję Skarbie za wsparcie w prowadzeniu tego dziennika.
    A o słówku "sia" ja już zdążyłam zapomnieć. Aż wstyd się przyznawać...

    OdpowiedzUsuń
  2. z tego co pamiętam to chyba przepraszam w wersji Filipka to coś w stylu ,,sesiam,,

    OdpowiedzUsuń